Zamknij

Dodaj komentarz

Pochłonęła go ziemia przy dworcu PKP

Mateusz Węsierski Mateusz Węsierski 19:56, 20.09.2025 Aktualizacja: 22:34, 20.09.2025
Skomentuj Marek Hresiukiewicz wpadł w dziurę na dworcu PKP w Miastku Marek Hresiukiewicz wpadł w dziurę na dworcu PKP w Miastku

Nieprzyjemny incydent przy dworcu PKP w Miastku. Marek Hresiukiewicz twierdzi, że z powodu niewłaściwych zabezpieczeń podczas wykonywania prac remontowych podróżni byli narażeni na wypadki. Sam coś o tym wie, bo wpadł w dziurę przy budynku i nie mógł się stamtąd wydostać, ponieważ jest osobą niepełnosprawną. Nie było żadnych zabezpieczeń ani wyznaczonej bezpiecznej drogi dla podróżnych na peron.

Piaskowali murek przy dworcu. Po lewej stronie budynku nie było przejścia, a zamknęli też przejście przez środek budynku. Trzeba było chodzić dookoła po prawej stronie, ale nie było żadnej informacji, że na trawniku jest dziura. Wpadłem tam po pas i nie mogłem się wydostać. Chodzę o kulach, więc miałem ogromny problem. W końcu mi się udało i dobrze, że nic poważnego się nie stało, ale moim zdaniem ktoś powinien ponieść konsekwencje tej sytuacji – mówi Hresiukiewicz.

Dowiadujemy się od niego, że dziura nie była widoczna – po prostu w pewnym miejscu ziemia się zapadła. Jego zdaniem wcześniej prowadzone były tam jakieś roboty.

Wpadłem do tej dziury i nie mogłem wyjść, a spieszyłem się na pociąg do Słupska. Obawiałem się, że zostanę tam na kilka godzin, bo wokół nie było żadnych osób, które mogłyby mi pomóc – opowiada Hresiukiewicz.

To jednak nie jedyny problem. Druga kwestia to – jego zdaniem – niechlujny sposób wykonywania piaskowania muru oporowego. Hresiukiewicz zeznaje, że podczas wykonywanych prac kurz unosił się daleko poza teren dworca. Podobno nie było żadnych zabezpieczeń. Sam mieszka w pobliżu i twierdzi, że nawet w mieszkaniu był pył.

Źle to zabezpieczyli. Wszędzie wokół był kurz. Zwracałem na to uwagę, ale nic sobie z tego nie robili. Natomiast gdy chciałem zadzwonić na numer administratora, notorycznie nikt tam nie odbierał – i to do dziś nie odbiera – zeznaje Hresiukiewicz.

Powiadomić chciał również w sprawie utknięcia w dziurze, z której w końcu sam się wydostał. Miał brudne spodnie i w takim stanie pojechał na umówione spotkanie do Słupska.

Obmyłem się w kałuży i pojechałem – opowiada.

Z jego relacji wynika, że również właściciele samochodów z okolicznych budynków próbowali dodzwonić się do administratora – przez kilka dni nikt konsekwentnie telefonu nie odbierał. Chcieli złożyć skargi na zabrudzone pyłem samochody z powodu niewłaściwego zabezpieczenia obiektu.

Do dziś boli mnie kostka i wybieram się do lekarza, ale odszkodowania raczej nie będę dochodzić, bo nie ma na nich siły. Mają ludzi za nic – komentuje Hresiukiewicz.

Zauważa on, że problemu by nie było, gdyby budynek dworca był otwarty. Niestety, z uwagi na osoby tam przesiadujące pod wpływem alkoholu jakiś czas temu drzwi główne zamknięto i pasażerowie muszą chodzić dookoła, a tam można natknąć się na takie niespodzianki jak dziura w ziemi.

– Jeśli robią remont, nie tylko powinni zabezpieczyć to miejsce, ale również wyznaczyć dla podróżnych bezpieczną drogę na peron. Niczego takiego nie zrobili. Nie było żadnych oznaczeń – zauważa Hresiukiewicz.

Przedstawiciele spółki PKP potwierdzają, że są odpowiedzialni za dworzec i teren wokół dworca, ale zaznaczają, że za prace remontowe wykonywane podczas wakacji odpowiedzialna była spółka Polskie Linie Kolejowe.

Wykonawca nie realizował prac remontowych w obszarze widocznym na zdjęciu, z zapadnięciem terenu. Roboty prowadzone były w innym miejscu, przy murze oporowym wzdłuż torów. Prace polegały na oczyszczaniu ściany przez piaskowanie oraz tynkowanie i nie prowadzono wykopów – wyjaśnia Justyna Gawron z biura prasowego PKP.

Zapewnia ona, że Polskie Linie Kolejowe zobowiązały wykonawcę robót do przestrzegania przepisów BHP oraz utrzymania czystości i porządku na terenie budowy.

Prace były prowadzone w taki sposób, aby nie blokować dojścia do peronów poprzez przejście podziemne. Na czas realizacji było ono przez wykonawcę wygrodzone i odpowiednio oznakowane – zapewnia przedstawicielka PKP.

Dlaczego poszkodowany mieszkaniec nie mógł dodzwonić się do administratorki? Justyna Gawron twierdzi, że w tamtym czasie przebywała ona na urlopie, poza zasięgiem. Słyszymy również, że do PKP nie wpłynął żaden pisemny wniosek dotyczący opisanej sytuacji.

W trosce o bezpieczeństwo zapadnięcie terenu zostało zabezpieczone – informuje przedstawiciel PKP. – W odniesieniu do korzystania z wejścia do głównego budynku dworca, byłoby to możliwe dopiero po przeprowadzeniu remontu ze względu na zagrożenie odpadania tynków.

Z racji trwających negocjacji z Urzędem Miejskim Miastko w sprawie przekazania nieruchomości z terenem wokół na rzecz samorządu, spółka Polskie Koleje Państwowe nie planuje przeprowadzenia remontu obiektu.

[ZT]16638[/ZT]

 

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarze (0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

OSTATNIE KOMENTARZE

0%