Zamknij

WOJNA WĘDKARZY z koła PZW Karaś Miastko

13:03, 19.07.2022 M.W. Aktualizacja: 22:34, 19.07.2022
Skomentuj Zdzisław Ardzijewski krytykuje prezesa koła PZW “Karaś” Miastko, Tomasza Krauzego, a ten na atak odpowiada atakiem Zdzisław Ardzijewski krytykuje prezesa koła PZW “Karaś” Miastko, Tomasza Krauzego, a ten na atak odpowiada atakiem

Najpierw były delikatne podchody i uszczypliwe komentarze, ale teraz zaczęła się wojna na całego. Były prezes koła PZW “Karaś” w Miastku, a jednocześnie były szef zarządu okręgu PZW w Słupsku, zaczął “wytaczać ciężkie działa” przeciwko Tomaszowi Krauze, nowemu prezesowi “Karasia” i członkowi zarządu okręgu ds. inwestycji. Zdzisław Ardzijewski nie działa sam. Ma wsparcie sprzyjających mu wędkarzy z wewnętrznej opozycji. 

Wojna rozgorzała na dobre, gdy na okręgowe zawody karpiowe nie pojechał ceniony miastecki karpiarz, zdobywca wielu okazów. Pojechał brat prezesa, Tomasza Krauze, co rozzłościło Zdzisława Ardzijewskiego. Jego zdaniem to kolejny przykład niewłaściwego działania nowego prezesa wędkarzy.

- Wędkarze prosili mnie, abym w tej sprawie zainterweniował - wyjaśnia Ardzijewski. 

Jak podkreśla, wspomniany karpiarz miał podobno obiecany udział w okręgowych zawodach. Ma do tego niezbędny sprzęt i umiejętności oraz sukcesy na koncie. 

- Mistrzostwa okręgu zorganizowano w Człuchowie. Myślałem, że właśnie on pojedzie. Okazało się, że pojechał brat prezesa, który nie jest wytrawnym karpiarzem. To działanie niekorzystne dla naszego koła, bo przecież na zawody jedzie się po to, żeby osiągnąć jak najlepszy wynik - opowiada były prezes. 

miastko24.pl

Tylko u nas!

Według jego wiedzy utytułowany karpiarz nie pojechał tylko dlatego, że na walnym zebraniu był przeciwny kandydaturze nowego prezesa. Był podobno zwolennikiem kandydata, który wybory przegrał. 

- Brat prezesa nie należy do najlepszych karpiarzy, więc jeśli wysyła się go na zawody okręgowe, to jest to jakieś nieporozumienie - dodaje Ardzijewski. 

Zmęczony całą tą sytuacją jest wspomniany karpiarz, który czuje się wykluczony tylko dlatego, że na zawody miał pojechać brat prezesa.

- Przede wszystkim, skoro byli chętni na zawody okręgowe, powinni zrobić eliminacje i wybrać dwie najlepsze osoby do reprezentowania koła na zawodach okręgowych, a nie wybierać według własnego uznania i to jeszcze brata prezesa - krytykuje utytułowany karpiarz z koła PZW “Karaś”.

Prosi on, aby nie podawać jego nazwiska do publicznej wiadomości. Zaznacza, że wtajemniczeni i tak wiedzą o kogo chodzi. Powołuje się na rozmowę z członkiem zarządu koła PZW “Karaś”, skarbnikiem Bartoszem Gocołem, który w Miastku prowadzi sklep myśliwsko - wędkarski. Miał być przy tej rozmowie także prezes, Tomasz Krauze.

- Rozmawialiśmy wówczas o tych zawodach. Powiedział, że pojadę, a później okazało się, że wysłał brata - zeznaje karpiarz. - Zaczyna to wyglądać jak prywatne koło wędkarskie prezesa Tomka. 

Jego zdaniem z zawodów wykluczono go tylko dlatego, że faktycznie podczas zebrania nie głosował na obecnego prezesa, a nawet publicznie, krytycznie oceniał tę kandydaturę. 

Prezes Tomasz Krauze zapewnia, że nie była to zemsta, ale decyzja większościowa zarządu, który liczy 15 osób.

- Podczas posiedzenia zarządu zdecydowano, że należy wysłać nowych zawodników. Nie było zbyt wielu chętnych. Pojechał Adam Pliskowski i trafiło tak, że jako drugi zawodnik pojechał faktycznie mój brat - mówi Krauze.

Przyznaje on, że kandydaci zgłaszani byli ostatniego dnia do zawodów, które były eliminacjami do Mistrzostw Polski. Prezes Krauze zasłania się cały czas większościową decyzją zarządu. 

- Losowo trafiło na mojego brata. Musiałem mu nawet zorganizować sprzęt, bo on przede wszystkim zajmuje się wędkarstwem gruntowym. Pojechali razem na te zawody, gdzie było różnie, bo nawet wicemistrzowie Polski nie wygrali - opowiada prezes Koła PZW “Karaś”.

Reprezentacja Miastka nie osiągnęła dobrego wyniku, ale według relacji prezesa Krauze, źle nie było. Jego brat na kulkę proteinową złapał nawet… szczupaka.

- Moim zdaniem najważniejszym celem dla nas jest zarybianie jezior i utrzymywanie ich. Zawody są tylko dodatkiem. Jest tyle wyspecjalizowanych, komercyjnych firm, że nie jesteśmy w stanie z nimi konkurować, a nawet tego nie chcemy, bo nasza idea działania jest zupełnie inna - zastrzega Tomasz Krauze. 

Dodaje on, że zawody karpiowe nie mają eliminacji, wbrew temu, co mówił doświadczony karpiarz, który na zawody nie pojechał. Krauze zapewnia również, że niczego mu nie obiecał podczas rozmowy w obecności Bartosza Gocoła. Twierdzi, iż mówił tylko, że jego kandydatura zostanie wzięta pod uwagę. Zapewnia również, że decyzja ta nie ma nic wspólnego z faktem, iż karpiarz był jego oponentem na zebraniu. 

Jego wersję potwierdza skarbnik koła PZW “Karaś” Miastko, Bartosz Gocoł. 

- Na pewno udział w zawodach nie był obiecany. Prezes powiedział tylko, że będzie na ten temat rozmowa, a decyzja faktycznie została podjęta przez większość członków zarządu - potwierdza Gocoł. 

Jednocześnie podkreśla on, że przed głosowaniem prezes Krauze w negatywny sposób przedstawił kandydaturę wspomnianego karpiarza, co z pewnością mogło wpłynąć na decyzję zarządu. Karpiarz jest takim tłumaczeniem zbulwersowany, bo - jego zdaniem - zawody okręgowe powinny być traktowane z pełną powagą. Reprezentacja powinna zostać wyłoniona w drodze wewnętrznych eliminacji. Zapowiada, że będzie obserwować dalsze poczynania prezesa.

WYMIANA OGNIA

Druga rzecz to zawody spinningowe, szczupakowe, zorganizowane 15 maja na jeziorze Wołczyca. Jak tłumaczy były prezes Ardzijewski, to jezioro, w którym jest duża populacja sandacza, a on do końca maja ma okres lęgowy. Ryba ta jest wówczas szczególnie agresywna. Były prezes tłumaczy, że gdy robi się w takim okresie zawody szczupakowe, sandacz staje się przyłówkiem. Jest to dla niego niekorzystne.

- Obok jest szczupakowe jezioro Kościelne, a oni organizują zawody na jeziorze Wołczyca, przeganiają sandacza i stresują go kotwicami. Podobno nawet jeden został wyjęty i skonsumowany, ale to mówię podobno. Miał go rzekomo skonsumować prezes Krauze - opowiada Ardzijewski. - Jest w gminie Miastko wiele jezior szczupakowych, a oni zawody organizują akurat na jeziorze typowo sandaczowym. Moim zdaniem był to “poroniony pomysł”, co potwierdza również wielu wędkarzy. 

Prezes Krauze nie pozostaje dłużny byłemu szefowi PZW. Zarzuca mu, że po przegraniu wyborów w Słupsku podobno zablokował zaplanowaną wcześniej inwestycję na przystani rybackiej w Wołczy Wielkiej. Rzekomo przygotowany był już projekt, na podstawie którego koło miało pozyskać 70 tys. zł na budowę szamba i podłączenie wodociągu do stanicy wędkarskiej. Były prezes, Zdzisław Ardzijewski, podobno złośliwie miał interweniować u projektanta i wycofać inwestycję, przez co nie uzyskała dofinansowania. Krauze twierdzi również, że to samo Ardzijewski zrobił z dotacją w wysokości 10 tys. zł na zorganizowanie zawodów spinningowych w Bobięcinie. Nazywa to złośliwością przegranego prezesa. 

- Byłemu prezesowi wydawało się, że uzyskanie warunków zabudowy to jest pozwolenie na budowę. Zaniedbał proces inwestycyjny i pieniądze przepadły. Teraz musimy to naprawić. Ponownie składam wniosek do Urzędu Marszałkowskiego o przyznanie tych funduszy, ale najpierw musimy przygotować wszystkie dokumenty, naprawiając to, co były prezes Ardziejewski zawalił - opowiada Tomasz Krauze. - To samo dotyczy dotacji przyznanej na organizację zawodów w Bobięcinie, które miały promować wędkarstwo, rybactwo oraz spożywanie ryb słodkowodnych. Niestety, były prezes tak poświęcił się kampanii wyborczej, że wniosku nie uzupełniono i on po prostu przepadł. 

Prezes Krauze wyjaśnia, że oba wnioski zyskały akceptację, ale wymagały uzupełnień na poziomie Urzędu Marszałkowskiego i to właśnie na tym etapie podobno były prezes zarządu okręgu PZW sprawę zaniedbał.

- Pomylił pozwolenie na budowę z wydaniem warunków zabudowy. Poinformował, że pozwolenie na budowę ma, a okazało się, że nie miał - wyjaśnia prezes Krauze. - Jego perfidia polegała na tym, że gdy przegrał wybory w kole PZW “Karaś”, wycofał z biura projektowego całą sprawę, opóźniając wydanie pozwolenia na budowę. 

Krauze twierdzi, że jeśli chodzi o inwestycje na stanicy wędkarskiej, jest duża szansa, że wszystko zostanie “odkręcone”.

- Muszę o tym powiedzieć, bo w tej chwili cały czas to o mnie mówi się źle, a prawda jest taka, że “macham rękami i nogami”, żeby z tego wszystkiego wyjść i to wszystko “wyprostować” - podkreśla prezes Krauze. 

Oskarżany przez Tomasza Krauzego Zdzisław Ardziejewski zapewnia, że słowa Krauzego są niezgodne z prawdą. Zaznacza, że żadnych pieniędzy nie zaprzepaścił. 

- Jeśli chodzi o inwestycję nad jeziorem w Wołczy, nowy prezes Krauze dostał pełnomocnictwo do dalszego prowadzenia projektu. W czasie wyborów odpuściłem ten temat, bo faktycznie nie miałem już na to czasu, ale on mógł realizować ten projekt do końca. Specjalnie tego nie zrobił, żeby zwalić winę na mnie! - twierdzi Ardzijewski. 

Według jego opowieści pełnomocnictwo dotyczyło nie tylko inwestycji nad jeziorem w Wołczy Wielkiej, ale również dofinansowania na organizację zawodów wędkarskich w Bobięcinie. 

Tomasz Krauze zapewnia, że żadnego pełnomocnictwa od Ardzijewskiego nie dostał. Jeszcze raz zaznacza, że sprawa została przez byłego prezesa zarządu okręgu zaniedbana. 

- To następny prezes zarządu okręgu dał pełnomocnictwo dla projektanta, który ma dokończyć to zadanie, doprowadzając do wydania pozwolenia na budowę. Ze strony pana Zdzisława Ardzijewskiego jest to pomówienie. Gdy wygrałem wybory w Miastku, pan Ardzijewski poszedł do projektanta i wycofał wszystkie decyzje, poza decyzją o warunkach zabudowy, wydaną na szczeblu gminy, a dotyczącą budowy kanalizacji. Moim zdaniem było to działanie złośliwe. Powiedział, że po wygranych przeze mnie wyborach “wpuści mnie do szamba” i każdą, realizowaną przeze mnie inwestycję - opowiada prezes Krauze. - Rozumiem rozżalenie pana Ardzijewskiego, bo z prezesa zarządu okręgu stał się zwykłym wędkarzem. Nie jest nawet członkiem zarządu. Poza tym ma chyba do mnie jeszcze dodatkowy żal o to, że przestał być członkiem Lokalnej Grupy Rybackiej. W tej chwili to ja jestem wiceprezesem zarządu okręgu ds. inwestycji. Zwykły wędkarz nie powinien mnie w taki sposób pomawiać.

Odbija on też słowa krytyki, dotyczące zorganizowania zawodów szczupakowych na jeziorze Wołczyca. Zapewnia, że wszystko zostało zorganizowane tak, jak należy, a prezes Krauze żadnego sandacza nie skonsumował. 

- Jeziora Kościelne i Wołczyca są połączone i oba są sklasyfikowane jako sandaczowe. Sandacz może być przyłowem. W okresie ochronnym wypuszczamy go do wody - zapewnia Krauze.

Zastrzega on, że zawody zostały zorganizowane zgodnie z przepisami i żaden sandacz nie ucierpiał. W kwestii rzekomego zablokowania projektu budowy wodociągu i szamba w stanicy wędkarskiej, odsyła do projektanta, Romana Sobolewskiego, który miałby potwierdzić interwencję byłego prezesa. 

- Nie chciałbym wypowiadać się na ten temat - ucina projektant Sobolewski.

Zastrzega on, że są to sprawy poszczególnych działaczy PZW, a on, jako projektant, chce zająć się swoimi sprawami. Uważa, że Krauze i Ardzijewski powinni rozstrzygnąć to między sobą. 

[ZT]4094[/ZT]

ARTYKUŁ ARCHIWALNY - AKTUALNE INFORMACJE w papierowej Gazecie Miasteckiej

Możesz też kupić e-wydanie. KLIKNIJ przycisk SUBSKRYBUJ na stronie głównej FB i otrzymuj e-mailem Gazetę Miastecką w wersji PDF! Tylko dla subskrybentów premierowe reportaże wideo i pełne wersje tekstów, niedostępne na portalu www.miastko24.pl!

(M.W.)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(6)

Macie swoją prezesMacie swoją prezes

2 9

Afery miały początek jak odwołali panią karaś.. teraz wszyscy lecą za przykładem.. tak rządzi pis afery skandale 15:25, 19.07.2022

Odpowiedzi:3
Odpowiedz

NickNick

5 0

A tak poza tym wszystko w porządku ? ? 17:06, 19.07.2022


lekarzalekarza

5 2

To zaczyna wyglądać jak jednostka chorobowa: nienawiść do PIS. Jak musisz mieć wroga to spójrz w lustro i sobie pokrzycz za nieudany życiorys. 22:54, 19.07.2022


÷÷

1 0

***** *** 12:28, 23.07.2022


reo

??

15 3

Pana A. szlag trafia że nie pełni żadnej roli w kole to się mści i biega po gazetach nie dokonał nic znaczącego dla koła prezesem okręgu też już nie jest więc... no właśnie ? 19:53, 19.07.2022

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

RysiekRysiek

0 0

Pan A całe swoje życie poświecił wędkarstwu, wyuczył mnóstwo młodych osób, zawsze chętny do pomocy , zna każde jezioro na pamięć , zawsze dbał o dobro środowiska , bezinteresownie poświecił mnóstwo czasu i energii na zarybianie itd… 08:20, 10.09.2022

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%