Zamknij

WYWIAD z Dawidem Jereczkiem, nowym wiceburmistrzem Miastka

09:22, 17.10.2022 M.W.
Skomentuj Dawid Jereczek jeszcze na dotychczasowym stanowisku pracy, czyli w kinie w Kościerzynie Dawid Jereczek jeszcze na dotychczasowym stanowisku pracy, czyli w kinie w Kościerzynie

Jest pan pracownikiem Kościerskiego Domu Kultury. Czym się pan obecnie zajmuje?

Jestem realizatorem dźwięku. Pracowałem w tym zawodzie przed objęciem funkcji zastępcy burmistrza Kościerzyny. Przez czas pełnienia funkcji w ratuszu, przebywałem na urlopie bezpłatnym. 

Jak to się stało, że został pan wiceburmistrzem Kościerzyny? 

W kadencji w latach 2014-2018 byłem radnym miasta Kościerzyna. Przy wyborach w 2018 roku byłem mocno zaangażowany w naszą lokalną politykę. Ukończyłem studia z zakresu oświaty. Wcześniej byłem kuratorem sądowym ds. rodzinnych i nieletnich. Poprzednia wiceburmistrz odchodziła na emeryturę i wtedy burmistrz zdecydował o powołaniu mnie na funkcję zastępcy. Zostałem nim 7 stycznia 2019 roku. Dostałem zakres zadań w postaci edukacji, kultury, sportu i spraw społecznych. 

Był pan z burmistrzem Kościerzyny w jednym komitecie wyborczym?

Tak, był to komitet "Moje Miasto". 

Był pan związany z jakąś partią?

W tamtym momencie nie byłem związany z żadną partią polityczną. Z resztą nigdy nie byłem członkiem żadnej partii politycznej. 

No ale teraz słyszę, że burmistrz Kościerzyny jest przedstawicielem partii Prawo i Sprawiedliwość. To prawda?

Burmistrz Michał Majewski był członkiem partii Prawo i Sprawiedliwość. Nie wiem jak jest teraz, ale startowaliśmy z niezależnego, bezpartyjnego komitetu. Filozofia była taka, żeby mieć szeroki horyzont, rozmawiać ze wszystkimi, którzy mają pomysł na ten samorząd. Nikogo nie można skreślić ze względu na światopogląd. 

Pewnie od dawna znał się pan z burmistrzem Majewskim?

Tak, od wielu lat działaliśmy razem w samorządzie, jeszcze w Radzie Miejskiej. Ja w samorządzie pracuję od 14 lat. Burmistrz kiedyś też był radnym. Znaliśmy się również z uwagi na to, że Kościerzyna nie jest dużym miastem.

Co się stało, że przestał pan być wiceburmistrzem Kościerzyny?

Nasze drogi rozeszły się. 

To prawda, że zdenerwował pan burmistrza, angażując się w tworzenie struktur Szymona Hołowni?

Był taki projekt, aby jeszcze bardziej poszerzyć horyzonty, o czym z burmistrzem Majewskim rozmawiałem wcześniej. Nie miał nic przeciwko. Później zmienił zdanie. Autonomiczną decyzją burmistrza jest odwołanie i powołanie swojego zastępcy. Najpierw prosił, żebym sam złożył rezygnację. Nie widziałem powodu, dla którego miałbym zrezygnować; tym bardziej, że do mojej pracy nie miał żadnych zastrzeżeń, ale mając takie prawo, podjął decyzję o odwołaniu mnie z tej funkcji. Wróciłem wtedy z urlopu bezpłatnego na dawne stanowisko w Kościerskim Domu Kultury. 

Kiedy to było?

Formalnie z końcem stycznia 2021 roku.

Czy, odchodząc stamtąd, myślał pan już o innej pracy na wyższym stanowisku?

Od jakiegoś czasu rozglądałem się za innymi ofertami pracy. Miałem skończone jedne i drugie studia, zdobyte doświadczenie...

Jakie jedne i drugie studia?

Licencjat i magisterium z pedagogiki, ale o różnych specjalnościach. Licencjat z animacji środowiska lokalnego, a magisterium z organizacji i zarządzania oświatą. Szukałem ambitniejszej pracy. Od jakiegoś czasu przeglądałem różnego rodzaju ogłoszenia. 

No i wtedy trafiło się Miastko. Jak pan trafił na to ogłoszenie?

O tej ofercie pracy było głośno w całym regionie. Było to dobrze wypromowane. Wszedłem też na BIP miasteckiego Urzędu Miejskiego. Zobaczyłem, że spełniam wszystkie formalne wymagania, więc złożyłem dokumenty i przygotowywałem się do ewentualnej rozmowy rekrutacyjnej. Stwierdziłem, że jestem na tyle młody, że trzeba iść do przodu, bo kto się nie rozwija, ten się cofa. Uważałem, że skoro to, co robiłem w Kościerzynie, zostało docenione, nie było żadnych uwag, to moje umiejętności i doświadczenie można wykorzystać również w Miastku. 

Z czego jest pan zadowolony, jeśli chodzi o działalność w Kościerzynie?

Trafiłem na bardzo trudny czas w oświacie, bo wówczas zaczęła się pandemia koronawirusa. Początkowo były strajki, egzaminy ósmoklasistów były zagrożone, później pojawił się wirus i organizacja nauczania zdalnego. Wszystko zostało na początku pandemii "wywrócone do góry nogami". Trzeba było sobie z tym wszystkim poradzić. Udało nam się pozyskać dofinansowania na zakup komputerów dla naszych uczniów. Na pewno wszystko w tamtym momencie nie było idealne, ale zrobiliśmy to tak, żeby żaden z uczniów nie był pokrzywdzony. 

Jeśli chodzi o dokładanie pieniędzy do oświaty, w jakiej sytuacji jest Kościerzyna?

Od zawsze do oświaty w Kościerzynie trzeba było dokładać kilkanaście milionów złotych. To nie jest tak, że zrobi się coś "na pstryknięcie palca" i w kolejnym roku nie będzie się pieniędzy dokładać, bo to jest długotrwały proces. Oddziałów nie da się z roku na rok przeorganizować. Trzeba nad tym długotrwale pracować. Od kolejnego roku szkolnego staraliśmy się w taki sposób zrobić tę rekrutację, aby nie było oddziałów poniżej 20 osób. Optymalne jest, jeśli w oddziale są 23 lub 24 osoby. Zastanawialiśmy się już co będzie za kilka lat, bo sytuacja demograficzna u nas również nie jest rewelacyjna. Uczniów ubywa. Myślę, że decyzja o likwidacji jednej ze szkół, przekształceniu jej albo oddaniu stowarzyszeniu za kilka lat będzie w Kościerzynie konieczna do podjęcia, jeśli nic się zmieni w zakresie demografii.

Ile jest szkół w Kościerzynie?

Jest 5 szkół, dla których organem prowadzącym jest miasto Kościerzyna, są przedszkola samorządowe, a także niepubliczne placówki oświatowe.

Jaki jest budżet miasta?

Teraz chyba około 140 mln zł. W Miastku widziałem, że w prowizorium budżetowym dochody opiewały na 89 mln zł, a wydatki to 104 mln zł. Z tego, co wiem, zarówno dochody, jak i wydatki uległy zwiększeniu. 

Widzę, że śledzi pan już sytuację w gminie Miastko?

Przygotowywałem się do konkursu (uśmiech).

Rozumiem, że dla pana wyzwaniem w gminie Miastko jest zmniejszenie sumy, którą dokłada się do oświaty?

Zawsze trzeba sprawdzić co można zrobić, żeby zmniejszyć te wydatki, ale też żeby to było tak zrobione, aby uczeń nie doznał uszczerbku. Każda szkoła ma swoją własną specyfikę i do tego należy podchodzić indywidualnie. W moim przekonaniu każdy wydatek w oświacie musi coś przynieść uczniowi. Jeśli mamy ograniczać wydatki, robimy to tam, gdzie uczeń nie dozna z tego powodu uszczerbku. Uczeń w szkole jest najważniejszy. Szkoła bez dzieci nie funkcjonuje. 

[ZT]8229[/ZT]

No dobrze, ale w Miastku są takie szkoły gdzie jest kilku uczniów w klasie, a bywało nawet, że tylko jeden. Coś z tym chyba trzeba zrobić?

To są wyzwania w przypadku szkół na terenach wiejskich i gmina Miastko nie jest w tym przypadku wyjątkiem. To są duże problemy do rozwiązania. Trzeba spojrzeć na całość, spojrzeć w arkusze, spojrzeć na możliwości. Myślę, że jak przyjdę do pracy, priorytetem będzie dla mnie, żeby takie rozwiązania zaproponować i nad nimi dyskutować.

Była burmistrz próbowała takie rozwiązania wprowadzić, ale skończyło się to referendum i jej odwołaniem. Mówiło się, że straciła stanowisko za zwolnienie prezes Szpitala Miejskiego, ale również za próbę reformy oświaty. Czy to oznacza, że w ogóle nie można ruszać oświaty, bo można stracić stanowisko?

To są na pewno trudne decyzje, które dotykają bezpośrednio ucznia i rodzica, czyli mieszkańców. Przede wszystkim trzeba o tych problemach rozmawiać i dawać ludziom alternatywy. Trzeba się w to zagłębić, żeby móc pracować. Trzeba zrobić tak, żeby nie było uszczerbku dla ucznia, ale też żeby tyle do oświaty nie dokładać. 

Jako wiceburmistrz ma pan przed sobą pewnie liczne spotkania z mieszkańcami gminy w tych trudnych tematach? 

Nie jestem człowiekiem, który lubi siedzieć za biurkiem i podpisywać dokumenty. Najlepiej czuję się w terenie. Jeżeli takie rozmowy trzeba będzie prowadzić, spotykać się z mieszkańcami, to trzeba to robić i jestem na to otwarty. Jestem nauczony, żeby nie siedzieć za biurkiem, tylko podciągnąć rękawy i brać się za robotę. Z doświadczenia wiem, że zastępca jest od pracy merytorycznej i tym chcę się zajmować. 

Oświata to jedno, a drugie to Szpital Miejski, który, jak się okazuje, w Miastku ma już około 18 czy 20 mln zł zadłużenia. To kolejny problem w tak małej gminie. To też kolejne trudne zadanie dla pana. 

Oczywiście, to duże wyzwanie, ale też burmistrz Witold Zajst z pewnością znajdzie pomysł na szpital. Wymienił radę nadzorczą, w której teraz są specjaliści wysokiej klasy. Po to jest rada nadzorcza, żeby wspierać właściciela spółki, ale również prezesa. Oni na pewno jakieś rozwiązania podpowiedzą. 

Miastko jest specyficzne pod względem szpitala, bo np. w Bytowie mieszkańcy krytykują swój szpital. Mieszkańcy gminy Miastko w większości stają w jego obronie i bardzo chwalą tę placówkę. To chyba tym trudniejsze, jeśli chodzi o wprowadzanie ewentualnych reform?

W Kościerzynie jest podobnie, jak w Bytowie. Natomiast takie podejście społeczeństwa w Miastku to już wartość dodana. Teraz np. w Miastku jest jedyna porodówka w powiecie, więc trzeba również pracować nad tym, aby zwiększała się ilość porodów, żeby wypromować jeszcze bardziej ten oddział w regionie. To tylko jeden z przykładów. To nie są łatwe tematy, ale z drugiej strony przyjść do pracy, w której wszystko jest poukładane. To nie jest wyzwanie. 

To teraz gospodarka. Co pana zdaniem należy zrobić, żeby nowe zakłady w gminie Miastko powstawały?

To jest wyzwanie w każdym mieście i dla każdego włodarza, czyli przyciągnięcie inwestorów. Gmina Miastko ma o tyle lepiej, że jest to samorząd miejsko-wiejski, czyli sam teren jest rozległy i można na nim budować strefy inwestycyjne. Miasto Kościerzyna ma ograniczone możliwości rozbudowy, ponieważ jest otoczone gminą wiejską i właściwie nie ma już możliwości rozwoju i rozbudowy, bo kończą się tereny pod zabudowę, więc tak naprawdę potencjał Miastka jest większy. To też bliskość Słupska, Koszalina, a także drogi ekspresowej. Buduje się S11, z wyjazdem w kierunku południowego-zachodu. Duża wartość to też linia kolejowa. Dla mnie i dla burmistrza Witolda Zajsta wyzwaniem będzie przyciągnięcie inwestorów. Wiadomo, że dobre zakłady pracy to nie tylko efekt w postaci pracy, ale i konkurencyjność na rynku, rosnące pensje i rosnące wpływy z podatku dla samorządu. 

Z perspektywy mieszkańca Miastka słyszałem, że Kościerzyna to jest dopiero miasto rozwinięte. Tam jest wszystko na wysokim poziomie rozwoju gospodarczego. Czy to prawda?

To tak nie do końca jest. Z perspektywy mieszkańca Kościerzyny mogę powiedzieć, że nie wszystko jest tak, jak powinno to wyglądać. Każdy samorząd ma swoje lepsze i słabsze strony. Dużo naszych mieszkańców dojeżdża do pracy - do Bytowa, do Trójmiasta. Podobne są problemy demograficzne, ale inna może być specyfika w szczegółach. 

Wie pan, że gmina złożyła wniosek o stworzenie strefy przemysłowej i oczekuje dofinansowania w wysokości 20 mln zł? Czy to dobry pomysł? 

Miastko ma tę przewagę, że ma tereny możliwe do zagospodarowania w taki sposób. To jest potencjał. Utworzenie takiej strefy jest ważne, bo inwestor patrzy pod kątem uzbrojenia terenu i istnienia dróg dojazdowych. Można inwestorowi pokazać puste pole, bez dróg dojazdowych i powiedzieć, że jest to teren inwestycyjny, ale z pewnością bardziej przekona go teren przygotowany kompleksowo do inwestycji. 

Opowie nam pan coś o swojej sytuacji rodzinnej? Ma pan żonę, dzieci, jakieś hobby?

Jestem żonaty. Mam dwoje dzieci - Wiktoria w wieku 11 lat i Leon, który ma 8 lat. Moje hobby to jazda motocyklem. Jak będzie ciepło to i do Miastka będę dojeżdżać.

Jaki ma pan motocykl?

Mam teraz Hondę NC750. 

Fotoradarów na drodze do Miastka nie ma, a więc…

Nie zamierzam szarżować. Szybko nie jeżdżę, a i motocykl nie jest jakiś super mocny.

Ale za to jest dużo zakrętów i można fajnie się na motocyklu położyć. 

Rzeczywiście droga w kierunku Miastka jest idealna dla motocyklistów. 

Oprócz jazdy motocyklem, ma pan jeszcze jakieś hobby?

Jestem stałym bywalcem siłowni, przynajmniej cztery razy w tygodniu. Lubię porządnie się zmęczyć. 

Dojazdy z Kościerzyny do Miastka nie będą dla pana problemem?

Do Miastka jest 70 km, czyli około 1 godz. i 10 min. jazdy samochodem. Jadąc w kierunku Gdańska, gdy stanie się w korku w Żukowie, jedzie się jeszcze dłużej. Ludzie nie od dziś dojeżdżają do pracy, więc nie widzę żadnego problemu. 

[ZT]8436[/ZT]

ARTYKUŁ ARCHIWALNY - AKTUALNE INFORMACJE w papierowej Gazecie Miasteckiej

Możesz też kupić e-wydanie. KLIKNIJ przycisk SUBSKRYBUJ na stronie głównej FB i otrzymuj e-mailem Gazetę Miastecką w wersji PDF!

(M.W.)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(4)

Polak młodyPolak młody

4 0

Człowiek bredzi, nie wie nawet ile kilometrów jest z Miastka do Kościerzyny. 15:21, 17.10.2022

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

HalinaHalina

6 1

Oświata to jedno, a drugie to Szpital Miejski, który, jak się okazuje, w Miastku ma już około 18 czy 20 mln zł zadłużenia.

No co ty Węsierski przecież twierdziłeś z Zajstem że szpital jest w dobrej kondycji i ma świetną Prezes Renatkę haha a teraz takie zadłużenie i problemy w płynnością finansową . Brakuje na wypłaty.
Gdzie ta banda referendalna co się dała zrobić w wała?
Durny wiejski lud wszystko łyka . W Dolsku to to się działo haha 15:44, 17.10.2022

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

zewzew

4 0

może redaktor w końcu napisze artykuł na temat Koczały i przedsiębiorcy z Miastka , taka gruba akcja i pan milczy ? kradzież tirów z towarem z krajów UE a pan dalej milczy ? stacja paliw blokowana przez policję a pan milczy ? a może cos na temat wczorajszej imprezy w której to gmina dała ciała i nie wniosła nic konkretnego, wszystko co było to załatwiała pani Kamila bo pan burmistrz przez 4 tygodnie nie raczył ruszyć ręka w tej sprawie 20:24, 17.10.2022

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

jaja

0 0

Gdyby Tomasz był odpowiedzialny to nie doprowadziłby do wypadku. Pani Kamila to jego siostra więc nic dziwnego że działa w tej sprawie. 10:36, 18.10.2022

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%