Skończyło się rumakowanie. Z powodu licznych przypadków łamania prawa i niebezpiecznych zachowań władze postanowiły całkowicie zamknąć dostęp do Pomorskiej Góry Piachu w Białym Borze. Miejsce to było popularne wśród miłośników motocrossów i quadów z całego regionu. Przyczyną decyzji są coraz częstsze, skrajnie nieodpowiedzialne zachowania uczestników nieformalnych zlotów.
– Zawsze były uwagi co do sposobu organizacji spotkań miłośników motocross, ale ostatnio granica została przekroczona. Przyjechało około 600 pojazdów, wielu kierowców jeździło bez kasków, pod wpływem alkoholu, doszło do otwartych złamań. Niektórzy kręcili się na jednym kole wokół radiowozów, a dwóch jak „rycerze” zderzyło się ze sobą. Podczas udzielania pierwszej pomocy zaatakowano strażaka – relacjonuje Paweł Mikołajewski, burmistrz Białego Boru. – To nie był zlot. To było szaleństwo!
Zakaz wprowadzono po majowym zlocie, który nie miał oficjalnego organizatora. Doszło do kilku groźnych wypadków.
– Motocyklista potrącił dziewczynkę i złamał jej nogę. Inny wjechał z impetem w otwarte drzwi samochodu strażnika leśnego. Tylko cud sprawił, że nikt nie zginął. Motocyklista uciekł. Pojazd przejęła straż leśna – był niezarejestrowany, jak wiele innych - relacjonuje burmistrz. – Spotkaliśmy się z policją i strażą. Sami uczestnicy zlotu nie dali nam argumentów, by góra mogła być dalej użytkowana. Musieliśmy ją zamknąć – tłumaczy. – Ruch pieszy jest nadal możliwy i mile widziany, ale nie możemy dopuścić do kolejnych tragedii. Po ostatnim zlocie teren przypominał wysypisko – tysiące butelek i puszek. Mimo deklaracji sprzątania na forach, nigdy nie było nikogo, kto ponosiłby realną odpowiedzialność za to miejsce.
Pomorska Góra Piachu to sztuczne wzniesienie o wysokości do 245 m n.p.m., usypane po wydobyciu kruszywa. Znajduje się w Dolinie Gwdy, pomiędzy osadą Biały Dwór a jeziorem Cieszęcino. Ma 65,5 m wysokości, 600 m długości i 200 m szerokości. To atrakcyjny punkt widokowy, z którego rozciąga się panorama na wiele kilometrów.
– Jej atrakcyjność przyciąga pasjonatów pojazdów terenowych, ale trzeba pamiętać, że jest to teren leśny niedopuszczony do ruchu – podkreśla Anna Matys, rzeczniczka Komendy Powiatowej Policji w Szczecinku.
Wjazd pojazdami silnikowymi do lasu jest zabroniony. Łamanie zakazu to nie tylko wykroczenie, ale także zagrożenie dla środowiska.
– Quady i motocykle niszczą ścieżki, roślinność i siedliska zwierząt. Hałas wypłasza zwierzynę, a dla pieszych użytkowników lasu takie rajdy mogą skończyć się tragicznie – ostrzega rzeczniczka.
Grozi za to mandat do 500 zł, a w sądzie grzywna nawet do 5000 zł.
– Wprowadziliśmy zmiany: znaki zakazu, a także głazy blokujące ścieżki używane przez quadowców. Apelujemy o rozsądek i przestrzeganie prawa – dodaje Matys.
Gmina Biały Bór rozważa też zmianę charakteru prawnego góry. Obecnie należy ona do gminy, ale otaczają ją Lasy Państwowe, co blokuje możliwość dzierżawy np. za symboliczną złotówkę. Zgodnie z przepisami, taka dzierżawa oznaczałaby konieczność zapłaty nawet 700 tys. zł podatku rocznie.
– Chcemy zmienić plan ogólny – z obszaru poeksploatacyjnego na miejsce rekreacyjne. To umożliwiłoby przekazanie terenu komuś, kto przejąłby również odpowiedzialność za porządek – tłumaczy Mikołajewski. – Wtedy można by tam jeździć jak cywilizowani ludzie, a nie jak… świry.
Fizycznie zakaz egzekwowany jest przez znaki i ogromne głazy, które skutecznie blokują dostęp dla pojazdów terenowych.
[ZT]15646[/ZT]
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz