Zamknij

POMOC dla Marysi. Potrzebna rehabilitacja po udarze

14:49, 05.06.2021 M.W. Aktualizacja: 14:50, 05.06.2021
Skomentuj

Niedawno przyszła na świat, a już potrzebuje pilnej pomocy. Mała Marysia z Miastka musi przejść rehabilitację po udarze niedokrwiennym mózgu. Jej rodzice błagają o pomoc. Uruchomili internetowę zbiórkę, w której wyznaczono jako cel zgromadzenie 50 tys. zł. Dotychczas udało się uzbierać nieco ponad 45 tys. zł. Do celu brakuje niewiele.

- Nigdy nie pomyślałam, że będę musiała założyć zbiórkę, żeby leczyć moje dziecko. Niestety 5 kwietnia nasza córka doznała rozległego udaru niedokrwiennego lewej półkuli mózgu. Zniszczenia są ogromne. Marysia ma niedowład całej prawej części ciała. Nie siedzi, nie trzyma samodzielnie główki. Jedynie kosztowna i długotrwała rehabilitacja może przywrócić ruchomość jej ręki i nogi - mówi 26-letnia Anna Mularczyk, mama Marysi.

Zaznacza ona, że jej córka do tej pory nie chorowała i była dzieckiem pełnym energii.

- Dopiero w takich chwilach, jak te, człowiek zdaje sobie sprawę jak dużo posiadał, zanim pojawiła się choroba - dodaje Anna Mularczyk. 

Wyjaśnia ona, że razem z partnerem mieszka w Miastku. Marysia to roczne dziecko. Tamten dzień będzie wspominać przez wiele lat. Dzień, jak co dzień, ale w nocy tknęło ją coś, aby obudzić się około godziny 3:00. Tak jakby coś przeczuwała. 

- Marysia do tej pory była zdrowa. Nie brała żadnych leków. Później lekarze powiedzieli, że może być to związane z uwarunkowaniami genetycznymi albo z koronawirusem, którego u Marysi wykryto. Co ciekawe, wirusa nie stwierdzono u żadnego z członków rodziny - opowiada Anna Mularczyk. 

Tamtej nocy u córki zauważyła drgawki. Nie było z nią kontaktu. Mówi, że bardzo dobrze, że się przebudziła, bo gdyby tak się nie stało, kto wie co do rana mogłoby się wydarzyć? Roczna córka została zabrana śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego do Szpitala Copernicus w Gdańsku. Początkowo podejrzewano tylko koronawirusa. Gdy sprawdzono rodziców, okazało się, że mają wynik ujemny. 

- Co ciekawe, ona rzadko wychodziła na spacery i zazwyczaj, podczas naszej nieobecności, zostawała na noc z sąsiadami. Zostawał też wtedy młodszy syn, który również ma ujemny wynik, więc dla nas to zagadka - komentuje Mularczyk.

Ze Szpitala Copernicus Marysia trafiła do szpitala zakaźnego w Tczewie. Tam pogorszył się jej stan i po zaintubowaniu została przekazana do Szpitala Dziecięcego przy ulicy Polanki w Gdańsku. Później trafiła na pediatrię, a następnie do Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku. 

Jej stan nieco się polepszył, ale niedowład niestety się utrzymuje. Nie jest w stanie samodzielnie siedzieć. Uszkodzenia mózgu są bardzo duże, bo uszkodzona została cała lewa półkula i pojawił się obrzęk. Teraz podstawą jest wielomiesięczna rehabilitacja. Rodziców nie stać na pokrycie jej kosztów, bo to około 150 zł za godzinę. Aby rehabilitacja była skuteczna, musi być to przynajmniej 5 godzin dziennie. Pani Anna nie pracuje, zajmuje się dziećmi, a jej mąż, 27-letni Dawid Wójtowicz jest pracownikiem fizycznym w zakładzie drzewnym pod Miastkiem. Ciężko im udźwignąć takie koszta. Lekarze powiedzieli, że dzięki rehabilitacji, jeśli nawet lewa półkula nie zostanie w pełni zregenerowana, wiele czynności życiowych może przejąć prawa półkula mózgu dziewczynki.

ARTYKUŁ ARCHIWALNY - AKTUALNE INFORMACJE w papierowej Gazecie Miasteckiej.

(M.W.)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%