Mężczyzna zaalarmował, że nie może dostać się do mieszkania, w którym ma przebywać jego żona w zaawansowanej ciąży. Gdy na miejsce przyjechały służby ratunkowe, okazało się, że nikogo pod wskazanym adresem nie ma. Zlokalizowany nietrzeźwy zgłaszający przyznał, że… skłamał i wie gdzie przebywa żona. Chciał, aby po prostu otworzyć mu drzwi do mieszkania. Rozbawiony sytuacją mężczyzna dodatkowo stwierdził, że policjanci w nocy i tak nie mieli nic lepszego do roboty. 37-latek trafił na izbę wytrzeźwień. Wkrótce odpowie za wywołanie niepotrzebnej interwencji służb.
- Przed godziną 22:00 do policjantów trafiło zgłoszenie od mężczyzny, który przekazał, że jego żona w 22 tygodniu ciąży straciła przytomność i nie otwiera mu drzwi do mieszkania. Pod wskazany adres w Trzebielinie przyjechali policjanci i strażacy, jednak nikogo nie zastali. Po chwili zlokalizowano zgłaszającego, który w upojeniu alkoholowym przyznał, że skłamał - komentuje sierż. szt. Dawid Łaszcz, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Bytowie.
Wiedział gdzie przebywa jego żona, a wezwał służby, bo po prostu chciał, aby otworzyć mu drzwi do mieszkania, które kobieta przed wyjazdem zamknęła. Ponadto rozbawiony 37-latek stwierdził, że policjanci w nocy i tak nie mieli nic lepszego do roboty, a cała sytuacja bardzo go bawi. Policjanci skontaktowali się telefonicznie z żoną mężczyzny, która przekazała, że czuje się dobrze, dodając, że jest w trakcie rozwodu z mężczyzną. Wyjechała z uwagi na stan nietrzeźwości męża.
- Mężczyzna został przewieziony na izbę wytrzeźwień. Miał prawie 2,5 promila alkoholu w organizmie. Za swoje zachowanie odpowie przed sądem. Za wezwanie bez uzasadnionej przyczyny służb ratunkowych grozi mu kara aresztu, grzywny bądź ograniczenia wolności - dodaje sierż. szt. Dawid Łaszcz.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz