Szczepionkowa natarczywość nauczycieli i ATAK antyszczepionkowców

Nauczyciele z Zespołu Kształcenia i Wychowania w Koczale są podobno za bardzo natarczywi, jeśli chodzi o szczepienia przeciwko Covid-19. Tak uważa miejscowy radny, Krzysztof Domin. 

- Nauczyciele zbyt często mówią dzieciom, aby zwrócili uwagę swoim rodzicom, żeby ci ich zaszczepili. Rodziców nazywa się skrajnie nieodpowiedzialnymi. Moim zdaniem nazywanie rodziców w ten sposób podlega pod Kodeks Karny, art. 216 - sygnalizuje radny Domin. 

Ma on na myśli paragraf, dotyczący kary za znieważenie innej osoby w jej obecności albo chociażby pod jej nieobecność, publicznie albo w zamiarze, aby zniewaga do tej osoby dotarła, co podlega karze grzywny albo ograniczenia wolności. 

Do tej pory w punkcie szczepień w Koczale, prowadzonym przez firmę Podimed ze Szczecinka, udało się zaszczepić prawie 2700 osób. Spośród nich 1321 osób to mieszkańcy gminy Koczała. Ogólnie w gminie Koczała zaszczepionych jest 34,7 proc. osób. Daje to 114 miejsce w skali województwa. Na razie mocno nie pomogły imprezy promujące szczepienia, w tym festyn zorganizowany w sierpniu. Nie ma znacznego wzrostu ilości zainteresowanych szczepieniami. 

Z drugiej strony pojawiają się akcje antyszczepionkowców. Na przykład 1 września do szkoły w Koczale wpłynął anonim, zawierający groźby karalne. 

- Miejscowa policja została zawiadomiona o powyższym incydencie i informowana jest o szczegółach funkcjonowania miejscowego punktu szczepień, w celu zapewnienia bezpieczeństwa - mówi Inga Wereszko, radna gminy Koczała. - Nie ukrywam, że byłam przeciwnikiem szczepień. Mój mąż zaszczepił się w rodzinie jako pierwszy, będąc strażakiem. Byłam bardzo negatywnie nastawiona do momentu, kiedy moja córka dostała się na staż do Niemiec. Warunek był jeden - szczepiony przejeżdża przez granicę. Wtedy jako matka zdecydowałam, że zaszczepię się razem z nią, bo córka prosiła mnie o takie wsparcie. Jako pracownik szkoły nie wiem czy takie słowa do uczniów padają, ale ja takich słów nie słyszałam. Czy są słuszne? Na pewno nie. Decyzję co do szczepień powinniśmy podjąć sami, jako decyzję dojrzałą i przemyślaną. Jestem zaszczepiona, a spędzam w autobusie około 4 godzin dziennie z maseczką na twarzy. Leje mi się pot, nie powiem gdzie. Nie jest to dla mnie komfort pracy. Ja jestem zaszczepiona. Zaszczepiony jest kierowca autobusu, a mimo to nosimy maseczki i żądamy maseczek od dzieci. Łatwiej by nam było, gdybyśmy mogli zaufać szerszemu gronu, gdyby wszyscy byli zaszczepieni. Wiedza na temat skutków ubocznych jest naprawdę znikoma. To pewne ryzyko, które musimy podjąć. Jeśli mamy komuś zaufać, to na pewno tym, którzy mają wiedzę w tej sprawie, a nie wysłuchiwać jakichś dziwnych informacji antyszczepionkowców, a tym bardziej, jeśli ktoś nam grozi, że za zachęcanie do szczepień ktoś nam powybija szyby czy poprzebija opony. Tak to nie powinno się odbywać, ale też nie powinno dochodzić do obrażania rodziców. 

Jednocześnie Inga Wereszko przyznaje, że jeśli padły takie słowa z ust nauczyciela, nie powinno się to zdarzyć. Nauczyciel powinien stanowić przykład. 

[ZT]5515[/ZT]

Dyrektor szkoły, Wiesława Lisek-Fronczak, traktuje ten zarzut jako plotkę. 

- Jeśli nie będzie to zarzut skierowany do konkretnej osoby, to ja potraktuję to jako plotkę i go nie przyjmę - zapewnia dyrektor Zespołu Kształcenia i Wychowania w Koczale. 

Przyznaje ona, że zwracała się do nauczycieli, przekazując w jaki sposób mają przekazywać rodzicom sugestie, dotyczące przeprowadzenia szczepień. 

- Przez kuratora oświaty i ministra edukacji jesteśmy zobligowani do przekazywania naukowej wiedzy na temat szczepień. Byliśmy pod tym kątem szkoleni, a nauczyciele też dużo czytali. To są ludzie inteligentni, którzy wiedzą, że wiedzę naukową posiadać trzeba - mówi dyrektor Wiesława Lisek-Fronczak. 

Według jej wersji, podobno mówiła ona nauczycielem, żeby nie wchodzili w dyskusję i nie krytykowali. Przyznaje, że sama też się zaszczepiła, chociaż wcześniej miała wątpliwości. 

- Fakty teraz są takie, że 90 proc. osób hospitalizowanych i umierających, to osoby niezaszczepione. To wiedza naukowa, która powinna przemawiać - komentuje Lisek-Fronczak. - Rodzic robi z dzieckiem to, co chce, bo to jest jego dziecko i on za nie odpowiada, on je kocha miłością bezwzględną. Nikt nie ma prawa w ten sposób wartościowość rodzica. Jeżeli coś takiego miało miejsce, wypada mi przeprosić, ale póki co traktuję to jako plotkę, do momentu aż znajdzie się odważny, który powie przez kogo takie słowa zostały wypowiedziane. 

Potwierdza ona, że 1 września środowisko antyszczepionkowe zakłóciło rozpoczęcie roku szkolnego. Słowa przekazane w wiadomości były według dyrektor groźbami karalnymi. 

- Napisano tam między innymi, że ktoś woli, żeby wszyscy umarli, niż by miał zaszczepić własne dziecko, co jest skrajną nieodpowiedzialnością. Będziecie zaszczepieni, ale ciałami w kostnicy. Takie słowa padały - mówi dyrektor szkoły w Koczale. 

Przyznaje ona, że co i rusz takie incydenty się zdarzają. Nauczyciele powinni przekazywać wiedzę naukową, ale nie zmuszać do szczepień. Zakazała też pytania kto się zaszczepił? Jednocześnie zaznacza, że powikłania po szczepionce to 0,05 proc. 

- Ja też się zaszczepiłem, chociaż obawy miałem. W domu dużo na ten temat rozmawialiśmy razem z żoną i rodzicami Wspólnie zdecydowaliśmy, że będziemy się szczepić. Rozumiem niepokój kolegi Krzysztofa Domina, jednak od osób, które nie szczepiły się nie wymagam podjęcia decyzji o zaszczepieniu, a jeżeli będę chciał podjąć decyzję o zaszczepieniu dziecka, to to zrobię - komentuje Kamil Reszke, przewodniczący Rady Gminy Koczała. - Każdy widzi, jak przez ten ostatni czas zmienia się nasz wygląd i życie społeczne. Zaczęliśmy oddalać się od siebie, jako ludzie, co - moim zdaniem - jest największą konsekwencją koronawirusa. 

ARTYKUŁ ARCHIWALNY - AKTUALNE INFORMACJE w papierowej Gazecie Miasteckiej.