Zamknij

DROGA w Głuszy. Gliniasta PUŁAPKA zbudowana za ponad 3 MLN ZŁ [WIDEO]

Mateusz WęsierskiMateusz Węsierski 22:12, 18.03.2024 Aktualizacja: 22:27, 18.03.2024
Skomentuj Tak swoją jazdę po wyremontowanej drodze z Żydowa do Bobięcina zakończyła mieszkanka okolic Poznania Tak swoją jazdę po wyremontowanej drodze z Żydowa do Bobięcina zakończyła mieszkanka okolic Poznania

Obiecywali, że wydając 3 mln zł zapewnią ludziom większe bezpieczeństwo. Skończyło się na kompromitacji Starostwa Powiatowego w Koszalinie. Ludzie grzęzną samochodami w glinie. W jednym przypadku kierująca utopiła swój prawie nowy samochód. Mało brakowało, a zginęłaby na zmodernizowanej powiatówce w miejscowości Głusza koło Żydowa (gm. Polanów). Tymczasem dyrektor Zarządu Dróg Powiatowych w Koszalinie twierdzi, że kierowcy są… idiotami, bo… pobocze nie jest do jeżdżenia.

Główny “bohater” to gruntowa dawniej droga prowadząca z Żydowa w kierunku miejscowości Bobięcino w gminie Miastko. Szutrówka była dziurawa, więc postanowiono wylać asfalt. Kosztem ponad 3 milionów złotych inwestycja została zakończona i odebrana. Problem w tym, że pobocza przy wąskim pasie asfaltu utwardzone zostały nie kruszywem, ale gliną nawiezioną z okolicznych pól. Gdy śnieg stopniał zaczęła się makabra. Mijające się samochody zaczęły grzęznąć w glinie. Zwiększyło się zapotrzebowanie na usługi okolicznych rolników posiadających traktory. Kulminacja to przypadek mieszkanki okolic Poznania. Jadąca z pasażerką kobieta próbowała wyminąć się z innym samochodem. Wyglądało to jak większa kałuża, a okazało się, że było około pół metra wody, a w środku niespodzianka - odkryta studzienka. Kobieta wpadła do niej małą Toyotą Yaris i już nie mogła wyjechać. Woda wlała się do środka. Efekt to szkoda całkowita 130 000 zł.

- Odpowiedzą za to! - mówi Justyna Lewczak, zbulwersowana mieszkanka Dąbrówki pod Poznaniem.

Do dziś wspomina ten dzień. Padał śnieg. Widoczność nie była dobra. Jechała do zaprzyjaźnionego gospodarstwa agroturystycznego.

- W pewnym momencie mój samochód wpadł do ogromnej dziury zalanej wodą. Było to miejsce, w którym kończyła się zatoczka. Nie było żadnego oznakowania. Nie było informacji o niebezpieczeństwie - opowiada Justyna Lewczak. 

Działo się to około godziny 13:30. Droga była zaśnieżona, ale z uwagi na roztopy było też sporo wody. Miejsce to wyglądało jak duża kałuża.

- Samochód zapadł się do wysokości maski. Przez okno zobaczyłam, że wodę mam mniej więcej do połowy drzwi. W pewnym momencie moja pasażerka powiedziała, że woda zaczyna wlewać się do środka - opowiada.

Samochód nie był w stanie ruszyć w żadną ze stron. Na szczęście do zdarzenia doszło obok miejscowego gospodarstwa. Jego właściciel ruszył na pomoc. W międzyczasie Justyna Lewczak sama wydostała się z samochodu. Stała w wodzie po pas. 

- Jestem bardzo wdzięczna panu, który chciał nam pomóc. Wprawdzie samochodu nie udało się wyciągnąć, bo to hybryda i do tego w automacie. Wezwaliśmy lawetę, która wyciągnęła samochód. Jak się okazało, jest to szkoda całkowita. Szacunkowa wartość strat to 130 000 zł. Był to półroczny samochód - relacjonuje mieszkanka Dąbrówki. 

Wezwana została policja. Przyjechał przedstawiciel Zarządu Dróg Powiatowych. Według relacji kierującej, przed przyjazdem policji zdążyli postawić słupki zabezpieczające. 

- Gdy wieczorem przejeżdżaliśmy tam innym samochodem ugrzęźliśmy w innym miejscu i ten sam pan rolnik wyciągał nas - opowiada Justyna Lewczak. - Cała ta droga jest wykonana w karygodny sposób. Nie dość, że asfalt jest wąski, to jeszcze grząskie pobocze. Są też wysokie uskoki, co jest szczególnie niebezpieczne. 

Ten przebieg zdarzeń potwierdza mieszkaniec miejscowości Głusza, który pomagał pani Justynie. To Stanisław Klimas. Jego zdaniem popełniono błąd przy budowie drogi, bo nie wykonano porządnego odwodnienia. Ponadto zatoczki do wymijania są jego zdaniem niebezpieczne, bo tuż za nimi wykopano rowy. Wystarczy trochę wody, którą zatoczka zostanie przykryta i można do wypełnionego gliną wgłębienia wpaść.

- Próbowałem wyciągnąć ją moim samochodem terenowym, ale nie dało rady. Lina strzeliła. Ponadto w tym samochodzie pod spodem były akumulatory, więc było to niebezpieczne. Musieliśmy wezwać lawetę - opowiada Klimas. - Warto podkreślić, że dopiero po tym wypadku przyjechał samochód Zarządu Dróg Powiatowych. Ustawili pachołki wyznaczające strefę niebezpieczną. Wcześniej tych słupków nie było.

Sprawą zajęli się radni powiatowi Dariusz Kalinowski i Wiesław Lebioda. Byli na miejscu i napisali interpelację. 

- Ta droga jest cały czas w centrum uwagi. Wykonana została nakładka asfaltowa. Wygląda to nieco lepiej, ale nasze uwagi dotyczą bardzo wąskich mijanek i pobocza utwardzonego zwykłym piachem. Nie ma też studzienek i właściwego odpływu wody - mówi radny Dariusz Kalinowski. - Moim zdaniem cała ta inwestycja wykonana została niewłaściwie. 

Kalinowski odsyła do członka Zarządu Powiatu Zenona Dropko z Polanowa. 

- W tej sprawie proszę kontaktować się z dyrektorem Zarządu Dróg Powiatowych - odpowiedział Zenon Dropko.

Przy okazji zaznacza, że rozmawiał z dyrektorem ZDP. Usłyszał, że sytuacja jest opanowana. Czy jest tak w rzeczywistości? 

Dyrektor Mieczysław Zwoliński potwierdza, że sprawa jest mu znana. Uzyskujemy od niego zaskakujące informacje. Z opowieści dyrektora wynika, że nie doszło do nieprawidłowości. Pobocze miało być wykonane z gliny, a nie z kruszywa. Padają też ostre słowa względem kierowców.

- Zamówienie było takie, że pobocza mają być wykonane z gruntu rodzimego, ziemnego. Przede wszystkim pobocza nie są po to żeby po nich jeździć. Do jazdy jest jezdnia - komentuje dyrektor Zwoliński.

Zauważamy, że jezdnia jest na tyle wąska, że dwa samochody nie miną się. Dyrektor ma na to receptę. Wskazuje, że co kilkaset metrów jest mijanka. Kierowca - jego zdaniem - powinien tylko z niej korzystać, jeśli zachodzi potrzeba minięcia się z innym pojazdem.

- Kierowcy powinni stosować się do zasad i dostosować prędkość do warunków drogowych. Jeśli jedzie się wolno i obserwuje się bacznie jezdnię, w odpowiednim momencie wjeżdża się na mijankę, albo trzeba włączyć bieg wsteczny i cofnąć się do mijanki, jeśli z naprzeciwka jedzie inny pojazd - poucza Zwoliński. - To, że pobocza zapadają się, jest normalne po niedawno wykonanych pracach i po zimie. Wykonawca będzie musiał je uzupełnić.

Dowiadujemy się, że nie była to modernizacja, tylko remont. Szerokość jezdni pozostała bez zmian. Ponadto z jego wyliczeń wynika, że ruch na tej drodze jest tak mały, że ciężko trafić na inny pojazd poruszający się w przeciwnym kierunku. 

- Jeżeli kierowca jedzie jak idiota i nie zwraca uwagi na to, że może coś jechać naprzeciwka to ma pecha. To jest wąska droga, są mijanki, więc powinno wyglądać to tak: Wjeżdża się na mijankę, spogląda się czy nic nie jedzie z naprzeciwka i jedzie się dalej - objaśnia dyrektor Zwoliński. 

Dowiadujemy się również, że od początku wykonanie remontu tej drogi planowano tak, żeby zrobić to jak najtańszym kosztem, bez poszerzania jezdni, bez poboczy utwardzonych kruszywem. 

Co do zdarzenia z udziałem mieszkanki okolic Poznania dyrektor również nie widzi swojej winy. Jego zdaniem kobieta nie powinna wjeżdżać w kałużę. 

- Powinna pojechać lewą stroną jezdni, albo zatrzymać się i sprawdzić czy można kontynuować jazdę, skoro było tak duże rozlewisko - poucza Zwoliński. - Ta pani nie wjechała w studzienkę, bo ona była nienaruszona. Znajduje się około 2 m. od jezdni. Jest elementem odwodnienia drogi. Zastosowano tam urządzenia chłonne do odprowadzania deszczówki, ale w tym przypadku był tak duży nadmiar wody, że miejsce to zostało zalane. Jeśli ta pani zjechała na pobocze i uszkodziła samochód, to odszkodowania nie dostanie. Jezdnia jest do jeżdżenia, a kierowca ma dostosować się do warunków panujących na drodze. 

Jego zdaniem odwodnienie drogi zostało wykonane prawidłowo. Przy większych opadach deszczu trzeba zachować szczególną ostrożność, bo zastosowane tam urządzenia nie nadążają za odbiorem nadmiaru wody. 

[ZT]11459[/ZT]

CHCESZ WIĘCEJ INFORMACJI? CZYTAJ DARMOWE WIEŚCI Z POWIATU!

(.)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(2)

eurofaneurofan

2 0

panie drogowiec zmień pan zawód, na grabarza 13:23, 21.03.2024

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

XxxXxx

1 0

Ten pan już powinien nie pracować. Bierzecie kasę i fuszerę robicie. To zarządca drogi tylko za to odpowiada źle wykonane drogi i pobicza 14:29, 22.03.2024

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%