Zamknij

AWANTURA o okulary dla niepełnosprawnej córki. ODDAJCIE PIENIĄDZE!

10:20, 18.09.2024 MW Aktualizacja: 22:23, 18.09.2024
Skomentuj Andrzej Kowalczyk czuje się oszukany przez zakład optyczno-okulistyczny z Człuchowa Andrzej Kowalczyk czuje się oszukany przez zakład optyczno-okulistyczny z Człuchowa

Samotny ojciec wychowujący niepełnosprawną córkę czuje się oszukany przez zakład optyczny z Człuchowa. 65-letni Andrzej Kowalczyk twierdzi, że optycy chcieli zarobić podwójnie na okularach refundowanych przez NFZ. Przyznali się dopiero wówczas, gdy Kowalczyk zaczął drążyć sprawę i zgłosił do Funduszu sprzedaż specjalistycznych okularów w cenie bez refundacji, a następnie pobranie przez zakład pełnej kwoty zwrotu z Narodowego Funduszu Zdrowia. Optycy, odbijając piłeczkę twierdzą, że to Kowalczyk wprowadził ich w błąd. Czytelników też.

Córka Kowalczyka od dziecka ma poważną wadę wzroku. Regularnie musi zmieniać okulary. Od lat mieszkaniec Żydowa w gminie Polanów korzystał z usług zakładu optycznego w Człuchowie. Nie inaczej było w tym roku, gdy udał się tam ze zleceniem, wystawionym przez Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Zdziwił się, gdy w salonie usłyszał, że ma zapłacić 2 tys. zł. Ze zlecenia wynikało, że zakup okularów jest w pełni refundowany.

[WIDEO]159[/WIDEO]

- Na pierwszej fakturze refundacja nie była uznana, chociaż przedstawiałem stosowny dokument w salonie. Zgłosiłem to do Narodowego Funduszu Zdrowia w Koszalinie. Optycy tłumaczyli, że załatwiałem wszystko zdalnie, co nie jest prawdą. Byłem osobiście u nich w salonie i przedstawiłem dokument potwierdzający refundację - opowiada Kowalczyk.

Z tego dokumentu jasno wynika, że refundacja jest do kwoty 1400 zł. Kowalczyk twierdzi, że za okulary z oprawkami miał zapłacić łącznie około 600 zł. Dokładnie 1400 zł kosztowały soczewki korekcyjne, a 600 zł oprawki.

- Najpierw zapłaciłem 700 zł zaliczki, a przy odbiorze 1300 zł. Tyle wzięli ode mnie pieniędzy. Działo się to w styczniu tego roku - opowiada.

Zapłacił i postanowił interweniować w Narodowym Funduszu Zdrowia w Gdańsku. Załączył dokumenty. Szybko uzyskał odpowiedź. Jakież było jego zdziwienie, gdy dowiedział się, że optycy z Człuchowa wystąpili do NFZ i pobrali 1400 zł refundacji za okulary. Łącznie więc skasowali 3400 zł.

- Zlecenie zostało pobrane do realizacji i zrealizowane 4 marca 2024 na podstawie umowy o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej - potwierdza Sylwia Zwara-Kruszyńska, kierownik sekcji skarg wniosków i informacji Narodowego Funduszu Zdrowia w Gdańsku.

Z ewentualnymi roszczeniami NFZ skierował bezpośrednio do optyka. Kowalczyk tak uczynił. Zwrócił się do Centrum Optyczno-Okulistycznego w Człuchowie z wnioskiem o oddanie nadmiernie pobranych pieniędzy. W piśmie podał numer konta. Optyk twierdzi, że soczewki, które kupił, są warte tak naprawdę 4 tys. zł. Napisano również, że rzekomo dopiero tydzień po złożeniu zamówienia poinformował o refundacji. Kowalczyk zaprzecza twierdząc, że informował od razu na pierwszej wizycie i pokazał stosowny dokument. Poinformowano go również, że cena 2 tys. zł tak naprawdę została przez niego wynegocjowana, bo jest stałym klientem tej firmy rodzinnej. Napisano o misji, jaką się kierują, pomagając dzieciom z wadami wzroku.

- Nie było żadnych negocjacji. Wystawili fakturę na 2 tys. zł i odręcznie napisali na niej, że nie było refundacji. Następnie wystąpili do NFZ o refundację, pobierając 1400 zł. Łącznie ściągnęli 3400 zł za okulary, za które zapłaciłem 2 tys. zł. Powinni mi teraz oddać kwotę refundacji, ale nie chcą tego zrobić - opowiada. - Napisali mi, że rzekomo oddali te 1400 zł do Narodowego Funduszu Zdrowia, a ja mogę ponownie skorzystać z refundacji, kupując kolejne okulary. Absurd! 

Publicznie apeluje do optyków z Człuchowa o oddanie 1400 zł. Są to dla niego duże pieniądze, bo jest w trudnej sytuacji. Od lat jako samotny ojciec wychowuje niepełnosprawną córkę. Mieszkają w wynajmowanym lokalu we wsi Żydowo. Jego córka Natalia ma pogłębiająca się wadę wzroku. Obecnie to już -15 dioptrii. Na domiar złego w ostatnim czasie wzrok 14-latki zaczął się pogarszać. Konieczna była podróż do Warszawy, do szpitala na obserwację.

Właściciel Centrum Optyczno-Okulistycznego w Człuchowie zapewnia, że wersja ojca jest wypaczona.

- Pan Kowalczyk kupił u nas specjalistyczne okulary. Jesteśmy firmą rodzinną i zawsze chcemy pomagać. Cena katalogowa tych okularów to około 4000 złotych, bo wykonane były w najwyższym indeksie, najbardziej płaskie. Sprzedaliśmy okulary razem z oprawkami za dwa tysiące złotych, czyli o połowę mniej. Już wówczas pan Kowalczyk dostał duży rabat. Zrobiliśmy to tylko dlatego, że zawsze żal mi było jego córki - opowiada przedsiębiorca. - Przyjęliśmy receptę, ale okazało się, że należy wysłać ją do pani doktor do przepisania, bo w międzyczasie zmieniły się limity. Wcześniej były niższe, teraz są wyższe. Wszystko to załatwialiśmy na nasz koszt. Teraz czuję się oszukany, bo chciałem pomóc, a ktoś robi z tego aferę - narzeka przedsiębiorca.

Zapewnia on, że ostatecznie recepta została wycofana z refundacji. Kowalczyk może ponownie wykorzystać ją w NFZ.

- Sprawa jest prosta. Najpierw dostał potężny rabat, a teraz ma jeszcze receptę do wykorzystania - podsumowuje przedsiębiorca. - Nie ma możliwości, żeby pieniądze wróciły do pana Kowalczyka. Tak to nie działa.

[ALERT]1726689639256[/ALERT]

 

(MW)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%