Zamknij

Piekło szynszyli w Polanowie. Żyły w fatalnych warunkach!

06:13, 07.01.2020 M.W.
Skomentuj

Ponad 200 szynszyli w skandalicznych warunkach przechowywał mieszkaniec Polanowa. Wszystkie zostały mu odebrane w wyniku interwencji Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Koszalinie. W ślad za tym poszło doniesienie do prokuratury złożone przez Urząd Miejski w Polanowie. W chwili obecnej ponad 40 szynszyli czeka na nowe domy.

W akcji brała udział inspektorka Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami i jednocześnie radna miasta Koszalin, Bogumiła Tiece.

- Szynszyle w tej fermie żyły w strasznych warunkach. W wilgoci, bez światła i odpowiedniego jedzenia. Część jest skrajnie wychudzona, wymagają leczenia. Potrzebna jest karma dla szynszyli - zioła, siano, piasek wulkaniczny, klatki, ściółka, a najbardziej domy tymczasowe. Chętnych do pomocy proszę o kontakt pod numerem telefonu 531 664 421 - mówi Bogumiła Tiece.

Radna twierdzi, że do dziś czuje amoniak, który gryzł w oczy i drapał w gardło na nieszczęsnej fermie.

- Wchodząc tam, nie wiedziałam, że zostanę taki widok. To straszne jak w dwudziestym pierwszym wieku człowiek traktuje zwierzaki. Brud, smród, zimno, brak jedzenia w wielu karmnikach, kompletny niedobór światła dziennego i ogromna wilgoć to według hodowcy zachowane normy. Wszystko dla kasy - komentuje inspektorka.

Działaczka wylicza, że jedno futro to 200 zabitych szynszyli. W całej Polsce rocznie zabija się 6500 tych zwierząt. Wszystkich zwierząt futerkowych w naszym kraju w ciągu roku ginie około 8 milionów.

- Chęć zysku, okrucieństwo i snobizm kierują hodowcami i nabywcami - podkreśla.

Sporą część szynszyli udało się przekazać do domów tymczasowych, ale ciągle brakuje miejsca dla 40 z nich. 

Udało się nam ustalić, że ferma znajdowała się w budynku gospodarczym w Polanowie. Hodowca to mieszkaniec tego miasta. Była legalna, zarejestrowana, a zwierzęta sprzedawane za pośrednictwem portalu OLX. Później trafiały do miejsc, w których są zabijane w celu pozyskania futerka. Kontrolę w fermie przeprowadzał Powiatowy Inspektorat Weterynarii w Koszalinie, wzywając jako wsparcie Towarzystwo Ochrony nad Zwierzętami. Organizacja będzie wnioskować o wydanie zakazu trzymania zwierząt przez właściciela firmy. 

- Właściciel pokrętnie się tłumaczył, zmieniając zdanie, a gdy znaleźliśmy martwego szynszyla, twierdził, że go podrzuciliśmy. Oczywiście zawsze w kieszeni noszę martwe szynszyle - komentuje Bogumiła Tiece.

Podkreśla ona, że zgodnie z ustawą zwierzęta powinny mieć dostęp do światła dziennego, mieć zapewnioną świeżą wodę, karmę, możliwość swobodnego poruszania się, a ich klatki powinny być utrzymywane w czystości. Tymczasem smród był tam okropny. Poza tym na miejscu czuć było okropną wilgoć, której szynszyle nie znoszą. Temperatura, jaka tam panowała to około 6 stopni Celsjusza, a minimum dla szynszyli to 18 stopni Celsjusza. Nie było ani jednego okna, a jedzenie zdążyło już spleśnieć.

- Przed naszą wizytą pan właściciel podkręcił trochę temperaturę, przez co amoniak zaczął parować i tak gryzło w oczy, że nie można było tam wejść - relacjonuje Bogumiła Tiece. 

Właściciel ogłaszał w internecie, że był w stanie dostarczać 600 szynszyli. 

- Hodowca mocno zaniedbał hodowlę. Od powiatowego lekarza weterynarii w Koszalinie dostaliśmy wniosek o odebranie tych zwierząt. Po zobaczeniu warunków, w jakich zwierzęta bytują, w obecności lekarza weterynarii i przedstawicieli Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, pracownicy biorący udział w tej kontroli stwierdzili jednoznacznie, że zwierzęta przebywają w warunkach tragicznych. Szynszyle były zaniedbane, wychudzone. Znaleziono nawet sztuki padłe. Na podstawie tych informacji wydałem decyzję o odebraniu zwierząt - mówi burmistrz Grzegorz Lipski. - Mój pracownik po powrocie do urzędu, po tej kontroli, płakał. Nie wiem czy z powodu zimna i dużej zawartości amoniaku czy też z powodu tego, co tam zobaczył.

Część odebranych zwierząt nie przeżyła transportu. Kontrolerzy wykonali dokumentację fotograficzną. Po konsultacjach prawnych burmistrz zdecydował, że należy skierować do prokuratury wniosek dotyczący naruszenia ustawy o ochronie zwierząt. 

- Powiatowy lekarz weterynarii kontrolował fermę trochę wcześniej. Stwierdził, że wydane wcześniej zalecenia nie zostały zrealizowane - podkreśla burmistrz Lipski. - Mogę w tym miejscu tylko podziękować Towarzystwu Opieki nad Zwierzętami w Koszalinie, że reakcja była tak szybka i skuteczna. 

Przyznaje, że zna hodowcę, ale nie chce wypowiadać się na jego temat. Z jego wiedzy wynika, że to nie jedyna hodowla szynszyli w gminie Polanów. 

531 664 421

pod tym numerem można się kontaktować ws. adopcji szynszyli

Więcej informacji lokalnych w Gazecie Miasteckiej z 7.01.

 

(M.W.)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%