Mieszkaniec gminy Trzebielino krytykuje władze za rzekome zaniedbania i marnotrawienie środków unijnych. Finał sprawy jest zaskakujący.
- W okolicach Trzebielina znajdują się obszary wykorzystywane lata temu jako kopalnia torfu i margla. Obecnie ten teren popadł w zapomnienie. Torfu już tam nie kopią. Jednak na zalanych terenach, zwanych popularnie kopalnią, dużo się dzieje. To miejsce, które jest przechwytywane przez naturę, a dokładniej przez dziki i jelenie. Każde miejsce jest dobre dla zwierząt. To taka miejscowa strefa ZONA. Jest opuszczona, zaniedbana i nikomu niepotrzebna. Można się zastanowić tylko kto i za ile zagospodarował ten teren kilka lat temu i dlaczego to miejsce wygląda, jak wygląda? To jest taki słomiany trzebieliński “Miś”. Ktoś komuś chyba chciał pokazać ileż to my, jako gospodarze tego terenu, możemy zrobić! Musiały być plany zagospodarowania tego miejsca, musiał ktoś to zabudować wiatami i musiał ktoś za to wszystko zapłacić. Musiał ktoś taką budowę zaakceptować. A jak już wszystko powstało, wówczas ci, którzy wpadli na genialny pomysł wydatkowania unijnych (NASZYCH!) pieniędzy, pewnie zrobili sobie ładne fotki na tle nowo powstałych obiektów, poklepali się wzajemnie po plecach, wykazali się na zdjęciach własną, tak bardzo potrzebną wszystkim inicjatywą. Bardzo wiele takich akcji samochwalenia jest na stronach urzędu gminy. Twarze ciągle te same, tylko miejsca różne - napisał autor listu. - Władza zawsze wie co dla obywatela jest najlepsze. Dlatego w Polsce mamy Dzień Wolności Podatkowej w okolicach czerwca. Oznacza to, że połowę własnego życia pracujemy na utrzymanie szeroko rozumianego aparatu państwowego. No cóż… ponoć dziesięcina była wyzyskiem.
Jak donosi autor listu, “w strefie ZONA rządzą dziki, co widać na załączonych zdjęciach”.
- Teren całkowicie przeorany dzikim ryjem, po którym jest trudno przejść bez obawy skręcenia nogi. Otoczone kamieniami miejsca, które wcześniej miały służyć jako paleniska, też zostały przeorane. Jedna wiata stoi od drugiej w odległości kilkudziesięciu metrów. Z każdej z nich odrywa się poszycie dachowe. Dziwnym trafem nie było tam nawet graffiti. Widać nawet chuligani opuścili to miejsce - komentuje autor listu. - A może taki był zamiar budowniczych, by postawić takie budowle z dala od ludzi, aby nie uległy zniszczeniu? Hmm... Godne zastanowienia.
Zauważa on, że gdyby przynajmniej jedna wiata stała blisko linii brzegowej, być może służyłaby jako schronienie dla wędkarzy w czasie deszczu.
- W gminie Trzebielino nie konsultuje się niczego. W gminie się po prostu wie! Wie się jak wydać pieniądze na postrzelone inwestycje. W urzędzie wie się więcej, niźli mógłby wiedzieć przeciętny Kowalski. Władza zawsze wie lepiej.... - napisał autor listu. - No cóż. Szlachta się bawi, koszta się nie liczą, szlachcie słoma w butach zbutwiała… I to byłoby na tyle, co mam trzebielińskiej władzy do powiedzenia. Obraz Waszego rządzenia jest na załączonych fotografiach. Ja Was nie pozdrawiam. Ja Was krytykuję!
“MAŁPKI” W KRZAKACH
Wójt Trzebielina Tomasz Czechowski od razu zastrzega, że skarga jest zupełnie nietrafiona. Widoczny na zdjęciach teren, to prywatna posesja, należąca do właścicieli stadniny koni w Bąkowie.
- Domyślam się jakiego terenu dotyczy ta interwencja, ale nie jest to sprawa gminy, bo to teren prywatny - zastrzega wójt Czechowski.
Z jego wiedzy wynika, że gmina nie ma z tym absolutnie nic wspólnego. Przy okazji wójt Czechowski ma też apel do wszystkich mieszkańców.
- Brałem udział w akcji sprzątania podczas Dnia Ziemi. Mogę powiedzieć, że przerażająca jest ilość różnego rodzaju odpadów, w tym "małpek", puszek, a w szczególności wzdłuż ścieżek wydeptanych od sklepu w kierunku zabudowań. W każdym krzaku można znaleźć butelki. One się tam przypadkowo nie znalazły - komentuje Czechowski.
WANDALE W AKCJI
Dotarliśmy do właścicielki stadniny koni. To Ewa Piastowska. Przyznaje ona, że krytykowany przez Czytelnika teren, to jej prywatna własność. Wędkarze wchodzą tam tylko dlatego, że pozwala im się na to. Niestety, to właśnie oni podejrzewani są o porzucanie śmieci.
- Po każdym weekendzie sprzątamy ten teren, ale niestety ludzie masakrycznie cały czas śmiecą. Postawiliśmy wiatę tylko po to, żeby ludzie mieli komfort, gdy wybierają się na ryby, a w rzeczywistości jest tak, jak w przypadku palisady, którą zbudowałam wokół ogniska. Nie chciało im się chodzić kawałek dalej po gałęzie do lasu, więc wyrwali palisadę i spalili w ognisku - opowiada Piastowska.
Narzeka ona, że regularnie musi chodzić z workami na śmieci, aby zbierać odpady. Odwiedzające ten teren za jej pozwoleniem osoby niestety nie tylko śmiecą. Zdarza się też dewastacja infrastruktury turystycznej. Piastowscy zbudowali ją dzięki dotacji. Miała służyć ludziom, którzy tam przychodzą, a wyszło, jak wyszło.
ARTYKUŁ ARCHIWALNY - AKTUALNE INFORMACJE w papierowej Gazecie Miasteckiej
Możesz też kupić e-wydanie. KLIKNIJ przycisk SUBSKRYBUJ na stronie głównej FB i otrzymuj e-mailem Gazetę Miastecką w wersji PDF! Tylko dla subskrybentów premierowe reportaże wideo i pełne wersje tekstów, niedostępne na portalu www.miastko24.pl!
0 0
?
0 0
zbudowali ją dzięki dotacji ... wyszło, jak wyszło ?
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu miastko24.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas lub użyj przycisku Zgłoś komentarz